Saturday, November 6, 2010

O Jagodzie, o smoku i o zaczarowanych kołowrotkach


Niniejsza bajka pochodzi z pakietu „Bajki Antoniego Józefa Glińskiego” który powstał przy udziale wspaniałych ludzi i wybitnych artystów: Michała Milowicza i Bartosza Wierzbięty.
Michał Milowicz to gwiazda polskiej sceny, którego pamiętamy z przedstawień "Koncert piosenek Elvisa Presleya" oraz "Metro", a także z filmów "Chłopaki nie płaczą", "Killer'ów 2-óch", czy "Poranek Kojota".
Bartosz Wierzbięta to wschodząca gwiazda filmu polskiego. Prawdziwą sławę przyniosło mu opracowanie polskich dialogów do filmu "Shrek". Ogromna popularność w Polsce takich filmów animowanych, jak "Shrek", czy "Madagaskar" to w dużej mierze jego zasługa.
Fragment bajki:
      „Była sobie kiedyś córka leśnika, piękna, mądra i zawsze uśmiechnięta. Na imię miała Jagoda. Pewnego dnia spotkała nad jeziorem siwego staruszka. Staruszek stał po pas w wodzie i szukał czegoś na dnie. Cały był mokry i zziębnięty, aż szczękał zębami. Obok na wodzie kołysała się łódka. Jagodzie zrobiło się go żal. „Co się stało? Może panu pomóc?” – zapytała. „Łowiłem ryby i spadły mi okulary. Gdzieś tutaj, ale nie mogę znaleźć, bo bez nich prawie nic nie widzę. Tylko broń Boże mi nie pomagaj, bo woda jest strasznie zimna!”. „Nie jestem jakąś królewną, nic mi nie będzie” – zaśmiała się Jagoda, zrzuciła z pleców chrust, który nazbierała w lesie, weszła do zimnej wody i bez trudu znalazła zgubę. Staruszek założył okulary, przyjrzał jej się uważnie i powiedział: „Nigdy nic nie wiadomo”. A potem wgramolił się do łódki i odpłynął. „Dziękuję i do zobaczenia!” – krzyknął jeszcze i zniknął wśród tataraków. „Do zobaczenia? Ciekawe przy jakiej okazji” – pomyślała zdziwiona Jagoda – „I co to miało znaczyć, że nigdy nic nie wiadomo?”. Ale potem poczuła, że woda faktycznie jest bardzo zimna, więc czym prędzej wyszła na ląd. I aż krzyknęła ze strachu, bo nad jeziorem leżał smok. Wielki, złoty smok z długim, czerwonym jęzorem, którym leniwie lizał się po grzbiecie. „Całkiem jak kot” – pomyślała Jagoda, ale zaraz zmieniła zdanie, bo smok ziewnął. „Nie, koty jednak nie mają takich wielkich, ostrych zębów”. „I nie dymi im się z nosa” –przyszło jej po chwili do głowy. Najgorsze jednak było to, że smok jak na złość rozłożył się akurat na chruście, którego zebranie zajęło jej prawie cały dzień. Jagoda przez chwilę rozważała, czyby nie wrócić do domu po kuszę i smoka ustrzelić, ale gad wydawał się spokojny i niczego jej w sumie nie zrobił. Koniec końców nazrywała kwiatów, mchów i liści i zrobiła duże, miękkie posłanie. „Na tym ci będzie wygodniej” – powiedziała i smok wstał, przeciągnął się i po chwili położył, gdzie mu kazała. Wyglądał na zadowolonego. Jagoda zabrała chrust i poszła do domu. Opowiedziała swoją przygodę rodzicom, a ci bardzo się przestraszyli, że córka ma gorączkę i bredzi. I już prawie zmusili ją do wypicia wyjątkowo paskudnego lekarstwa, kiedy Trach! – coś z hukiem wylądowało przed chatką. Leśnik złapał kuszę, matka patelnię i wyskoczyli do ogrodu. A tam, na grządce, siedział smok. „Moje rzodkiewki...” – jęknęła matka i była to prawdopodobnie najgłupsza rzecz, jaką kiedykolwiek powiedziano na widok smoka...”

-->

No comments:

Post a Comment